Ze względu na nazwę hotelu (Akwawit i w dodatku SPA) oraz na informacje w internecie (być może nieaktualne) o pobliskim basenie zapytałem o niego recepcjonisty. Uzyskałem następującą informację "Jak Pan se zainwestuje 6 mln to będzie Pan miał basen". W szafie znalazłem prezerwatywy i żel do seksu analnego (recepcja nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie jak sprzątany jest pokój skoro nikt nie otworzył szafy), na śniadanie ser w zafoliowanych plastrach i kawałki kabanosa opatrzone ostrzeżeniem, żeby nie kraść (pytanie co miałby gość kraść- ten obrzydliwie zafoliowany ser i resztki kabanosa, bo nic innego nie było). Po włączeniu hydromasażu w wannie w moim pokoju wypłynęło takie paskudztwo, jakiego w życiu nie widziałem. To, że obiekt jest z innej epoki da się jeszcze przeżyć, ale tego że obsługa traktuje gościa jak zło konieczne już nie- Państwo są obrażeni, że muszą pracować, mają postawę z innej epoki, której nic nie zmieni. Kierownictwo też zdaje się nie widzieć tego co się dzieje- ciężko nie zauważyć idiotycznych pouczeń dla gości. Zarezerwowałem najdroższy pokój ale z pewnością nie wrócę. Nie uzyskałem odpowiedzi w jakim celu żąda się adresu domowego od gościa, ani na jakiej podstawie hotel przetwarza te informacje, ale recepjonista mnie pouczył, ze kiedyś był w innym hotelu i ktoś ten adres chciał. Bez komentarza